W polskich szkołach, urzędach, przedsiębiorstwach, a nawet drogach wciąż znajduje się około 14 milionów ton azbestu. Do tej pory udało się usunąć nieco ponad milion ton. Z tego na legalne składowiska odpadów trafiło mniej niż pół miliona ton. Reszta jest często porzucana na dzikich wysypiskach śmieci w lasach lub zbiornikach wodnych - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Dzieje się tak, mimo że od 2003 roku są realizowane rządowe programy usuwania tego surowca. Jednak większość samorządów nie zinwentaryzowała wyrobów azbestowych i nie opracowała planu ich rozmieszczenia lub zrobiła to nierzetelnie..
"Dziennik Gazeta Prawna" pisze, że w wielu regionach Polski poziom stężenia rakotwórczych włókien w powietrzu przekracza akceptowany poziom. Co więcej, rakotwórcze materiały są usuwane nie tylko zbyt wolno, ale też nieprawidłowo.
To niezwykle niebezpieczne dla osób, które przebywają lub mieszkają w pobliżu, bo groźne dla życia i zdrowia włókna azbestu przedostają się do powietrza najczęściej w wyniku uszkodzenia wyrobów, które je zawierają - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Do końca 2008 roku na choroby wywołane pyłem azbestowym zapadło blisko 2 tysiące osób z miejscowości, w których funkcjonowały zakłady azbestowo-cementowe. Ponad 400 z nich choruje na raka płuc lub międzybłoniaka opłucnej, nieuleczalny nowotwór zabijający najczęściej w ciągu roku - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Dziennik Gazeta Prawna"/kry/ab