Gazeta pisze, że szczątki zanleziono przypadkiem, po śmierci magazyniera Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. Komisyjnie otwarto wówczas magazyn, który miał on pod opieką, by przeprowadzić inwentaryzację.
Na skrzyniach ze szczątkami widniały napisy w języku rosyjskim, a każda czaszka miała ślad po postrzale. Według profesora Bronisława Młodziejowskiego, byłego szefa Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, szczątki przywieziono do Polski na polecenie Prokuratury Generalnej jako dowód w śledztwie w sprawie zbrodni katyńskiej. Prokuratura, która sama nie miała magazynów, poprosiła szkołę policyjną w Legionowie o przechowanie kości do zakończenia eksperyz.
"Dziennik"/IAR/daw/ab