Ponad tydzień po obaleniu przez armię, nadal nie wiadomo, gdzie jest były egipski prezydent Mohammed Mursi. Wojskowi zapewniają, że jest bezpieczny, ale w praktyce los zarówno jego jak i kilkunastu jego doradców pozostaje nieznany.
Jak przypomina z Kairu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, Mohammed Mursi został odsunięty od władzy w ubiegłą środę wieczorem. Najprawdopodobniej wojskowi uwięzili go wówczas w położonych niedaleko pałacu prezydenckiego koszarach Gwardii Republikańskiej. To właśnie przed koszarami dwukrotnie już doszło do zamieszek, kiedy islamiści rzekomo chcieli forsować bramę budynku.
Armia twierdzi, że przeniosła Mursiego w inne, bezpieczne miejsce, a on sam jest traktowany dobrze. Jednak miejsca pobytu zarówno byłego prezydenta jak i dziewięciu jego doradców nie znają nawet ich najbliżsi. Rodziny uwięzionych skarżą się, że w ciągu tygodnia otrzymali tylko kilka telefonów od uwięzionych, którzy informowali jedynie, że czują się dobrze, ale nie chcieli powiedzieć, gdzie są przetrzymywani.
Nowe egipskie władze twierdzą, że byłemu prezydentowi nie postawiono dotychczas żadnych zarzutów. Otrzymali je natomiast inni liderzy Bractwa Muzułmańskiego, wśród nich przywódca ugrupowania Mohammed Badie. Został on oskarżony o podburzanie do niepokojów. Według Bractwa jednak, do tej pory nie trafił za kratki.
Tysiące zwolenników Bractwa Muzułmańskiego kolejny raz protestowało wczoraj w północnych dzielnicach Kairu. Nie doszło jednak do poważniejszych incydentów.
IAR
