Francuski minister edukacji zapowiedział umożliwienie pójścia do przedszkola dzieciom, które nie skończyły jeszcze trzech lat. To jedna z obietnic przedwyborczych prezydenta Francois Hollande'a. We Francji przedszkole jest w rzeczywistości "małą szkołą", w której jest więcej nauki niż zabawy.
Przeciwnicy projektu twierdzą, że tak małe dziecko nie jest w stanie podołać rygorom rytmu szkolnego. Zwolennicy, w tym psycholingwiści zaznaczają, że 20 procent dzieci idących do przedszkola ma problemy z poprawnym posługiwaniem się językiem, a to prowadzi do niepowodzeń w szkole. Co więcej, odsetek ten nie zmienia się ani w podstawówce, ani w gimnazjum. Z nowego prawa miałyby korzystać dzieci z trudnych społecznie przedmieść, mieszkające na wsi i w górach.
23 stycznia na posiedzeniu rządu Vincent Peillon, minister edukacji narodowej, ma przedstawić swój projekt. Biorąc pod uwagę, że socjaliści mają przewagę w Zgromadzeniu Narodowym, nowe ustalenia wejdą w życie od września - tym bardziej, że już zapowiedziano utworzenie trzech tysięcy etatów nauczycielskich, a powiększenie liczby pedagogów to także jedna z przedwyborczych obietnic Hollande'a.
IAR