Do dramatu doszło na Oceanie Indyjskim, między Australią, a Antarktydą. Wody te uważane są za najbardziej niebezpieczne na świecie. Co więcej rzadko odwiedzają je okręty handlowe. Na wzburzonym morzu, w czasie manewru, Elies doznał złamania. Przez całą noc próbował dostać się do apteczki z środkami przeciwbólowymi. Doczołgał się do niej w rozbujanym falami jachcie następnego dnia. Dwoje żeglarzy, Francuz Guillemot i Brytyjka Davies, zboczyło z kursu śpiesząc z pomocą - wsparciem psychologicznym, bo przy tak wysokiej fali przejście na pokład jachtu Eliesa nie było możliwe. W sobotę rano do żeglarza dopłynął australijski krążownik. Rannego po wyjątkowo skomplikowanej w tych warunkach morskich akcji przetransportowano na pokład okrętu wojennego. Do chwili wypadku Elies znajdował się na ósmym miejscu regat samotników, którzy płyną dookoła świata bez zawijania do portu. W jego rodzinnym mieście w Bretanii, w witrynach sklepów obok dekoracji i życzeń bożonarodzeniowych pokazały się napisy "Trzymaj się Yann".