Dziennik przypomina, że centrum - w założeniu skrzyżowanie muzeum, centrum kongresowego, placówki badawczej i archiwum - ma połączyć wszystko, co związane jest z ruchem "Solidarności". Miało być gotowe do 2012 roku, ale nie wiadomo w ogóle powstanie.
Koszt budowy gmachu, który ma stanąć na terenach postoczniowych oszacowano na 292 milionów złotych. Tylko część z tych pieniędzy - 140 milionów - obiecał przekazać rząd. Resztę musi wyłożyć gmina. Tymczasem skarbnik miasta wyliczył, że w latach 2010-13 wpływy do budżetu Gdańska zmniejszą się o 200 milionów, a większość wydatków pochłaniają przygotowania do Euro. W tej sytuacji radni coraz niechętniej zaczęli mówić o budowie Centrum.
Z kolei szef "Solidarności" Janusz Śniadek narzeka, że od chwili podpisania aktu założycielskiego "Solidarność" jest traktowana jak kwiatek do kożucha. "Centrum nie konsultuje z nami żadnych przedsięwzięć. Nawet nie zaprasza nas na większość imprez, które organizuje. To przestaje być nasze przedsięwzięcie" - mówi Janusz Śniadek.
Więcej szczegółów na ten temat - w "Gazecie Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"/kry/orzechowska