Dyrekcja wyjaśnia, że urzędująca przy wejściu woźna nie jest w stanie zapamiętać twarzy wszystkich gimnazjalistów więc zaczęto zastanawiać się, co zrobić, by mogła wyłapać osoby spoza szkoły, które mogą być na przykład dilerami narkotyków. Na pomysł oznaczenia uczniów żółtymi sznurowadłami wpadł nauczyciel matematyki.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że większość gimnazjalistów przyzwyczaiła się do nowego koloru. Wątpliwości mają głównie chłopcy, podkreślając, że "żółty to babski kolor".
Najbardziej niezadowoleni znaleźli sposób, by obejść nowy przepis - kupują buty bez sznurowadeł, na przykład na rzepy. Można spotkać też uczniów, którzy wchodząc do szkoły, wplatają żółte sznurówki obok zwykłych i próbują uniknąć zmiany butów.
"Gazeta Wyborcza"/kry/krzycz
