W całej Europie frekwencja w wyborach europejskich jest niższa niż w wyborach krajowych, a w dodatku - systematycznie spada. Profesor zauważył jednak, że w Europie Zachodniej frekwencja spada do blisko 50 procent, natomiast w Polsce - w okolice 20 procent.
Profesor Markowski nie potrafił wskazać lidera w wyborach europejskich. Jego zdaniem, w eurowyborach słabsza jest identyfikacja wyborcy z jego partią, rozważa się więc poparcie jednej z kilku partii. Inaczej jest w wyborach do Sejmu. Tutaj głosuje się zwykle na najsilniejszą partię, by nie zmarnować głosu lub zapobiec dojściu do władzy ugrupowaniu, którego się nie popiera. Ten mechanizm nie sprawdza się jednak w przypadku wyborów europejskich - dodał profesor. Stąd trudno przewidzieć ich zwycięzcę.
Cały wywiad w "Gazecie Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"/iar/mf/Siekaj
"Gazeta Wyborcza"/iar/mf