Deficyt budżetowy ma spaść w tym roku do ośmiu i pół procent PKB, to o prawie jeden procent za mało w stosunku do wymagań tzw. trojki, czyli Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Europejskiego Banku Centralnego i Unii Europejskiej. Grecja gorączkowo wprowadza oszczędności, ale - jak stwierdził rząd - ani w tym ani w przyszłym roku nie sprosta wymaganiom trojki. Jedną z przyczyn jest nadmiernie rozbudowany w Grecji sektor publiczny.
Znawca administracji Haralambos Katalakis z Uniwersytetu Ateńskiego uważa, że dwie największe partie stworzyły olbrzymi sektor publiczny. Jego zdaniem, zmiany będą trudne, bo wiążą się z poważną reorganizacją tego sektora. Wcześniej do Grecji przyjechali przedstawiciele trojki, którzy mają zadecydować, czy udzielić Grecji kolejnej transzy pożyczki. Bez niej Grecja zbankrutuje.
Rząd w Atenach zwraca uwagę, że wpływy do budżetu będą mniejsze od spodziewanych, bo gospodarka w tym roku będzie miała ujemny wskaźnik wzrostu - skurczy się o 5,5 procent.
Azjatyckie rynki nerwowo zareagowały na te informacje. Ceny akcji na giełdzie w Hongkongu spadły w poniedziałek o prawie 5 procent.
IAR