W marszu uczestniczą robotnicy, pracownicy sezonowi, bezrobotni i emeryci. Wędrują przez andaluzyjskie wsie i miasteczka domagając się poprawy sytuacji tysięcy osób, które podczas kryzysu żyją w biedzie. Często organizują akcje wynoszenia żywności z supermarketów. "Wywłaszczamy tylko produkty pierwszej potrzeby, które potem przekazujemy najbardziej potrzebującym. Rodzinom, które nie mają na chleb" - wyjaśnia Diego Canamero, rzecznik SAT.
Uczestnicy marszu zajęli luksusowy hotel z 8 ha parkiem, bo jak twierdzą, jego właściciel nie płaci pensji. Żądają też wstrzymania eksmisji rodzin, których nie stać na spłacanie hipoteki. Zapowiadają, że jeśli banki nie zmienią swojej polityki, są gotowi okupować ich wszystkie siedziby, w całej Andaluzji.
IAR