Półtoragodzinną debatę - na tydzień przed wyborami do Izby Niższej holenderskiego parlamentu - zorganniowała telewizja RTL. Zainteresowanie tą formą dyskusji z politykami było tak ogromne, że strona serwisu była przez kilka minut niedostępna.
Twittujący użytkownicy serwisu przesłali politykom w pierwszej minucie setki pytań. "To było prawdziwe tsunami" - przyznają organizatorzy, którym udało się po kilku minutach opanować sytuację.
Twittujący chwalili tę formę debaty przede wszystkim za otwarty i szybki kontakt z politykami. Narzekali na ograniczenia wynikające z zasady, że wiadomości tekstowe, czyli tak zwane tweety, muszą być krótkie, bo do 140 znaków.