Do aresztu trafili liderzy Islamskiego Frontu Uczestnictwa i Islamskiej Organizacji Rewolucyjnej Mudżahedinów. Zwolennicy opozycji uważają, że wyniki wyborów zostały sfałszowane. Dlatego kilka tysięcy ludzi wyszło wczoraj na ulice miasta. Doszło do zamieszek. Kilka osób zostało rannych, wielu demonstrantów aresztowano.
Wieczorem, w regionach popierających Mira Husejna Mousawiego, przestały działać telefony komórkowe. Władze oskarżyły media zachodnie o obrażanie Iranczyków i zagroziły, że reporterom relacjonującym zamieszki odbiorą kamery i aparaty. Zapowiedziały, że nie przedłużą im też akredytacji dziennikarskich.
Prezydent Ahmadineżad stwierdził, że głosowanie było wolne i okazało się zwycięstwem. "Iranczycy zainspirowali inne narody i zawiedli wrogów" - mówił w wstapieniu telewizyjnym. Zwycięstwa pogratulowały mu Syria i palestyński Hamas.