Każdy Irańczyk znajdzie na karcie do głosowania cztery nazwiska, ale liczą się tak naprawdę dwa - obecny prezydent Mahmud Ahmadineżad i były premier Mir Husejn Mousawi. "Kto zwycięży? To pytanie za milion dolarów" - mówi w rozmowie z Polskim Radiem irański dziennikarz Ali Pahlavan.
Poparcie obu kandydatów jest niemal identyczne, choć jeszcze miesiąc temu Ahmadineżad był pewniakiem. Murem za nim stoi wieś oraz biedota. Do nich najmocniej trafiła populistyczna polityka prezydenta. "Spotykał się z ludźmi i rozdawał im gotówkę. Takim ludziom podobało się też grożenie Ahmadineżada Stanom Zjednoczonym i Izraelowi i prężenie muskułów przy okazji programu nuklearnego" - wyjaśnia Piotr Krawczyk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Mir Husejn Mousawi to z kolei kandydat, który zdobędzie głosy inteligencji, młodzieży i wszystkich tych, którzy mają już dość Ahmadineżada.
Temperatura wokół wyborów jest bardzo wysoka i taka też będzie prawdopodobnie frekwencja. Przedstawiciele komisji wyborczej nie wykluczają, że trzeba będzie przedłużyć godziny otwarcia lokali wyborczych.