Na ławie oskarżonych zasiada dwóch byłych wiceprezydentów Białegostoku oraz dwóch miejskich urzędników.
Zdaniem prokuratury, ponieważ oczyszczalnia od początku nie działała - inwestor, czyli gmina Białystok nie powinna była jej odbierać. Powinna za to ściągnąć od wykonawcy kary umowne, czego nie uczyniła. Zastrzeżenia do oczyszczalni miał też jej użytkownik - spółka Lech. Jej były prezes, Krzysztof Putra wyjaśniał, że zarząd spółki był przeciwny przejęciu niewydajnej oczyszczalni w administrowanie. Zaznaczył jednak, że zarząd spółki, którą kierował, nie miał żadnego wpływu na decyzje w tej sprawie.
W sprawie oczyszczalni odcieków w Hryniewiczach powołano na świadków pozostałych członków ówczesnego zarządu miasta.