Odnotowano kilka incydentów. Przedstawiciele partii opozycyjnych ujawnili, iż w kilku rejonach kraju na listach głosujących nie umieszczono nazwisk wyborców sympatyzujących z opozycją, uniemożliwiając im tym samym udział w wyborach. Incydenty te dotyczyły przede wszystkim miast, gdzie opozycja mogła liczyć na zdobycie większej liczby głosów. Dwudziestotrzyletni student z Siem Reap potwierdził w rozmowie z Polskim Radiem iż w miastach 80% ludzi chce wygranej opozycji. Ludzie chcą bowiem nowych przywódców i nowych pomysłów na rozwój kraju. Rozmówca Polskiego Radia wyjaśnił jednocześnie, że na prowincji sympatie głosujących są odmienne. Tam ludzie chcą przede wszystkim spokoju. Pamiętają, że partia rządząca wyzwoliła kraj spod władzy Czerwonych Khmerów i zakończyła wojnę w kraju. Dlatego starsze pokolenie oraz ludzie na prowincji wspierają obecny rząd. Uważają, że ten rząd jest dobry, ponieważ doprowadził do zakończenia wojny domowej.
Według komentatorów rządząca, postkomunistyczna Partia Ludowa wygra dzisiejsze wybory, ale nie wiadomo, czy zdobędzie taką większość w parlamencie, która umożliwi jej samodzielne tworzenie rządu. Kambodżańscy postkomuniści rządzą krajem od ponad dwudziestu lat realizując w dużym stopniu wolnorynkową politykę gospodarczą.