Komisja Europejska, która nadal ma zastrzeżenia do polsko-rosyjskiej umowy gazowej, do przyszłego tygodnia zwleka z decyzją w sprawie akceptacji porozumienia. - mówią nieoficjalnie unijni urzędnicy. 6-tego września w Brukseli wicepremier, minister gospodarki Waldemar Pawlak ma rozmawiać z komisarzem do spraw energii Guentherem Oettingerem. Chodzi o porozumienie, które zakłada możliwość zwiększenia dostaw rosyjskiego gazu do Polski do ponad 10 miliardów metrów sześciennych rocznie. Bruksela zakwestionowała umowę kilka miesięcy temu dając Warszawie czas na renegocjację porozumienia z Moskwą.
Dla Komisji niejasny jest między innymi podział obowiązków między właścicielem gazociągu a operatorem i nie podoba jej się przyznana Gazpromowi ulgowa opłata za przesył gazu. Kwestionuje też zagwarantowaną wyłączność na korzystanie z rury dla rosyjskiego monopolisty i domaga się, by zachodni kontrahenci jeśli zechcą, mieli dostęp do gazociągu jamalskiego.
Polsce na razie nie udało się zmienić zapisów tak, by były one zgodne z unijnym prawem, Bruksela nie może więc zaakceptować porozumienia - mówią urzędnicy w Komisji. Podkreślają, że Komisja zdaje sobie sprawę z klinczu w jakim znalazła się Warszawa.
Podpisanie umowy niezgodnej z unijnym prawem grozi pozwem do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, ale jeśli rząd nie zdąży zmienić umowy i podpisać jej przed 20 października, w Polsce może zabraknąć gazu.
W tej sprawie wiele będzie zależało od stanowiska Rosji i jej woli do ustępstw. A Moskwa, której nie podobają się wprowadzane zasady na unijnym rynku energetycznym, pozbawiające ją dominacji, nie jest skłonna do kompromisu.
