Wczoraj w wybuchu miny-pułapki zginął polski podoficer, jadący Rosomakiem, w konwoju wracającym do bazy Giro. Zdaniem ministra obrony, który właśnie wrócił z Afganistanu, z bazy Giro - w tym wypadku nie można jednak mówić, że technika zawiodła.
Bogdan Klich podkreślił, że Rosomaki wielokrotnie ratowały życie polskim żołnierzom. Przypomniał, że kilkanaście razy w czasie misji w Afganistanie pojazdy te wjeżdżały na minę i nie ginął żaden żołnierz. "Niczego lepszego nie mamy i nie będziemy mieć" - powiedział minister obrony.
Według wojskowych Rosomaki wytrzymywały wybuchy min ważących sto kilogramów, i ich zdaniem ładunek, który eksplodował wczoraj, musiał być potężniejszy. W wybuchu miny-pułapki zginął plutonowy Marcin Poręba, saper ze Szczecina. To jedenasta polska ofiara wojny w Afganistanie.