Spotkanie Baracka Obamy i Wen Jiabao w Kopenhadze trwało ponad godzinę, a anonimowi amerykańscy dyplomaci powiedzieli, że było ono "krokiem naprzód". Politycy rozmawiali o redukcji gazów cieplarnianych i sposobach jej kontrolowania oraz o finansowej pomocy dla krajów rozwijających się. To właśnie te kwestie stanowią przedmiot największych sporów na szczycie.
Stany Zjednoczone sprzeciwiają się zbyt odważnej, ich zdaniem, unijnej propozycji redukcji emisji dwutlenku węgla. Z kolei Chiny nie chcą zgodzić się na proponowane mechanizmy kontroli emisji CO2. Francuski prezydent Nicolas Sarkozy mówił wcześniej, że to właśnie postawa Chin jest największą przeszkodą w osiągnięciu porozumienia.
Szczyt klimatyczny w Kopenhadze ma zakończyć się dzisiaj, dlatego politycy są pod presją, by w ciągu najbliższych godzin uzgodnić ostateczne porozumienie. W opracowanym w nocy projekcie deklaracji końcowej jest mowa o pomocy dla krajów rozwijających się, ale nie ma wpisanych konkretnych liczb w sprawie redukcji emisji dwutlenku węgla.