Mężczyzna tłumaczył policjantom, że czeka na badania, rozmawiał z nimi przed wejściem do oddziału ratunkowego szpitala. Patrol odjechał, bo - jak tłumaczy rzecznik małopolskiej policji, Dariusz Nowak - nie było podstaw do interwencji. Półtorej godziny później przechodnie zaalarmowali Straż Miejską, że ten sam mężczyzna leży przy szpitalnej bramie.
Gdy strażnicy przyjechali na miejsce, przy pacjencie była karetka pogotowia. Dariusz Nowak powiedział, że martwego mężczyznę znalazł pracownik szpitala, który tuż przed 6:00 szedł do pracy.
Na razie wiadomo tylko, że szpital, Straż Miejska i policja miały do czynienia z mężczyzną. Jest jeszcze za wcześnie, by przesądzać, która z tych instytucji zawiodła i czy można mówić o czyimś błędzie. Policja czeka na wyniki sekcji zwłok, sprawdza szpitalny monitoring i dokumentację.