Zdaniem prezydenta, cokolwiek by zrobił na szczycie, zostałby skrytykowany przez rząd - bez względu na to, czy poparłby Andersa Fogha Rasmussena, czy też zablokował tę kandydaturę. "Jeżeli Polska będzie jedynym krajem przeciwstawiającym się, zresztą bez żadnych szans, to ja będę znów tym, który psuje relacje tym razem euroatlantyckie. A jak nie zostaną popsute, ale wzmocnione, to w takim razie ja nie przestrzegam instrukcji rządu" - mówił prezydent.
Lech Kaczyński podkreślił ponadto, że nie było żadnych instrukcji rządowych - "dwa zdania ministra Sikorskiego" nie są - jak mówił - dla prezydenta instrukcją. Dodał też, że kandydatura Polski tym razem nie była realna, ale jego zdaniem za 5 lat nasz kraj powinien wywalczyć stanowisko sekretarza generalnego NATO.