Amerykańska ambasador przy ONZ Susan Rice nie wykluczyła tymczasem, że Waszyngton będzie dozbrajał libijskich powstańców. Ambasador, która wystąpiła w telewizji ABC, powiedziała, że mimo międzynarodowej presji nic nie wskazuje na to, aby Muammar Kadafi zamierzał oddać władzę. Podkreśliła, że decyzja w tej sprawie należy do dyktatora, a jego dalsze losy będą zależały od samych Libijczyków. Rice dodała, że społeczność międzynarodowa ma wiele środków nacisku na Kadafiego. Przypomniała jednak, że ONZ, Stany Zjednoczone i ich sojusznicy uważają, iż trzeba wymierzyć sprawiedliwość sprawcom popełnionych w Libii zbrodni.
Libijska opozycja jest zdania, że decyzja w sprawie dalszych losów Muammara Kadafiego powinna zapaść podczas dzisiejszej konferencji w Londynie. Zdaniem opozycji, dyktatorowi nie wolno pozwolić na emigrację - musi zostać postawiony przed sądem za zbrodnie przeciwko ludzkości.
"To nie powinno podlegać żadnym negocjacjom. On musi usłyszeć zarzut popoelnienia zbrodni przeciwko narodowi libijskiemu" - powiedział agencji AFP rzecznik libijskiej opozycji Szamsiddin Abdulmolah.
W stolicy Wielkiej Brytanii rozpoczyna się (15:00) spotkanie około 40 ministrów spraw zagranicznych oraz przedstawicieli najważniejszych organizacji międzynarodowych - ONZ, NATO, Ligi Arabskiej, Organizacji Państw Islamskich i Unii Afrykańskiej - w sprawie Libii. Mają omawiać przejęcie dowództwa nad akcją przez NATO, a także dyskutować o przyszłości kraju.