Prokuratura zarzuca mu wydanie funkcjonariuszom ostrych nabojów. Roman I. przyznał przed Sądem, że nie poinformował załóg, które przyjechały na teren jednostki pobrać amunicję, o tym, by przekazały ją osobie, która prowadzi działania operacyjne.
Roman I. dodał, że rozpoczynając feralnej nocy dyżur nie sprawdził stanu broni i amunicji znajdującej się w pudełkach. Na pytanie Sądu dlaczego pokwitował jej odbiór nie wiedząc co jest w pudełkach powiedział, że były one oklejone taśmą, której nie chciał zrywać.
Z ustaleń prokuratury wynika, że w czasie zamieszek w maju 2004 roku, policjantom zabrakło gumowych nabojów. Dyżurny stanowiska kierowania policji wezwał na miejsce posiłki z całego miasta, polecił też zabranie dodatkowej broni gładkolufowej i amunicji z magazynów m.in. sekcji ruchu drogowego. To właśnie tam wraz z gumowymi nabojami pomyłkowo wydano 25 sztuk ostrej amunicji, mimo że - zdaniem prokuratury - była ona dobrze oznakowana.