Siedem lat po tamtych wydarzeniach sytuacja w Afganistanie dramatycznie się pogarsza. Talibowie odzyskali kontrolę nad niemal połową kraju, a 80 tysięcy międzynarodowych żołnierzy nie jest w stanie poradzić sobie z partyzancką rebelią. Codziennie dochodzi do zamachów, a w kraju panuje głód, bieda, bezrobocie i korupcja.
Jeden z najbardziej znanych afgańskich dziennikarzy Faheem Dashty podkreśla w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia, że sami Afgańczycy są dzisiaj ogromnie sfrustrowani. Nie popierają już ani rządu Hamida Karzaja ani działań wojsk NATO. "Na początku społeczność międzynarodowa wiele nam obiecała - że odbuduje kraj, że utrzyma w nim bezpieczeństwo. Ale gdy ludzie widzą, że nic dobrego nie zaszło, a przynajmniej nie na taką skalę, jak obiecywano, są sfrustrowani. Czekają na jakąś zmianę" - powiedział Dashty.
Coraz częściej słychać też głosy, że zachodnie wojska nie są w stanie wygrać wojny w Afganistanie. Kilka dni temu mówił o tym brytyjski generał Mark Carleton-Smith. Brytyjski ambasador w Kabulu sir Sherard Cowper-Coles powtórzył to w tajnej notatce do swojego francuskiego kolegi.