Podaje, że białoruski oficer Uładzimir Russkin - uchodzący za szefa siatki wywiadowczej - został zwerbowany w dosyć dziwny sposób. Miał przewozić przez granicę 5 litrów wódki, zamiast dozwolonego jednego litra. Polski wywiad miał rzekomo nie zauważyć wykroczenia w zamian za usługi.
Białoruska gazeta zwraca uwagę, że rzekomi szpiedzy bardzo komplikowali swoją pracę przy przekazywaniu materiałów. Zamiast skorzystać z Internetu, robili schowki w samochodzie do przewożenia tajnych materiałów.
Portal internetowy informuje, że eksperci wiążą historię z "polskimi agentami" z dymisją ówczesnego szefa KGB Ściapana Sucharenki. "Podobno Sucharenka przeczuwał, że może stracić stanowisko, dlatego ujawnienie całej grupy rezydentury mogło przesunąć dymisję" - piszą "Biełoruskije Nowosti".