W Moskwie trwa kolejna runda białorusko - rosyjskich negocjacji, dotyczących warunków dostaw ropy naftowej dla białoruskich petrochemii.
Od kilkunastu dni obydwa kraje nie mogą dojść do porozumienia. Rosja jednak do tej pory nie zapowiadała przerwania dostaw paliwa dla białoruskich firm i wywiązuje się ze zobowiązań co do jego ilości. Przedstawiciele białoruskich koncernów naftowych potwierdzają, że ropa płynie zarówno do ich firm, jak i rurociągami tranzytowymi do krajów Europy Zachodniej.
Wczoraj do Moskwy poleciał białoruski wicepremier Władimir Siemaszko, aby osobiście nadzorować negocjacje. Z oficjalnych komunikatów wynika, że porozumienie nie zostało osiągnięte, bowiem żadna ze stron nie chce ustąpić z postawionych warunków. Rosja chce, aby Białoruś zapłaciła po cenach ulgowych tylko za tę cześć ropy, którą wykorzystuje białoruska gospodarka. Za pozostałą ilość, która jest odsprzedawana za granicę, Białoruś miałaby płacić według stawek komercyjnych. Białorusini domagają się cen preferencyjnych na całość dostaw i zerowej stawki celnej.
Zdaniem niezależnych ekspertów porozumienie zostanie podpisane w ciągu najbliższych dni.
