Konsulowie zostali zwolnieni z pracy po tym, jak okazało się, że niektóre osoby i grupy zamiast dwóch miesięcy, czekały na wizy zaledwie kilka dni i to bez kolejki. Jak mówi pełniący obowiązki Dyrektora Generalnego MSZ Mirosław Gajewski, w wielu przypadkach ominięcie kolejki nie było uzasadnione żadną pilną sprawą. "Konsulowie uznaniowo dawali tego typu przywileje różnego rodzaju interesantom bez żadnego uzasadnienia" - dodaje.
Wysłana do Łucka kontrola z ministerstwa wykazała także, że zewnętrzna firma, która zajmuje się przyjmowaniem wniosków wizowych, tworzyła tzw. sztuczną kolejkę. Pojawiły się podejrzenia, że w grę mogły wchodzić łapówki, choć - jak zastrzegają przedstawiciele MSZ - nie ma na to dowodów.
Sprawa wyszła na jaw, gdy na niejasny system poskarżyli się Ukraińcy. Sytuacją w konsulacie zajęła się początkowo polska straż graniczna, a potem prokuratura w Katowicach. Jak mówi prokurator Bożena Jaworek-Kaziród, postawiono już pierwsze zarzuty. "W sprawie tej występuje pięciu podejrzanych, a zarzuty dotyczą poświadczenia nieprawdy w dokumentach" - dodaje.
MSZ przeprosiło w komunikacie za działania konsulów w Łucku i uruchomiło adres mailowy antykorupcja@msz.gov.pl na wypadek powtórzenia się podobnych sytuacji w innych polskich placówkach.
IAR