Według gazety, niechęć przewodniczącego LPR Romana Giertycha do zawarcia koalicji z PiS i Samoobroną pokazuje, że nie chce on budować obozu zdolnego wygrać wybory. Ważne, by dostać się do parlamentu, a tam czerpać garściami z budżetowych subwencji. Z tych korzystają najbardziej zaufani ludzie, w przedziwny sposób najczęściej powiązani z Młodzieżą Wszechpolską - czytamy w "Naszym Dzienniku".
W świetle pozyskanych przez gazetę dokumentów i opowiadań świadków - byłych i obecnych działaczy LPR - jest ona używana jako idealne źródło dochodu wąskiej grupy działaczy. Gazeta wyjaśnia, że dzieje się to głównie za pomocą znacznie zawyżonych umów na "pomoc w kampanii wyborczej" i - co jest znacznie poważniejszym działaniem, bo podpadającym pod paragrafy kodeksu karnego - umów o dzieło, które nigdy nie zostały wykonane ani nawet zamówione.
Według "Naszego Dziennika", grupa kilkudziesięciu zaufanych ludzi co roku otrzymuje takie umowy. Jeden z informatorów mówi gazecie, że wydaje się iż procederem tym zawiaduje Wojciech Wierzejski.
iar/"Nasz Dziennik"/kry/dj