Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

"Nasz Dziennik" Bimbrownia BOR w Islamabadzie

0
Podziel się:

Sterydy, skażona żywność i woda, brak dyscypliny i nadzoru przełożonych - tak wygląda codzienność funkcjonariuszy BOR na placówkach wojennych poza granicami kraju. O sprawie pisze "Nasz Dziennik".

Według gazety, szefostwo Biura Ochrony Rządu nie radzi sobie z nadzorem nad realizacją zadań ochronnych na placówkach zagranicznych o podwyższonym stopniu ryzyka. Jedną z bolączek funkcjonariuszy BOR-u wyjeżdżających na placówki wojenne są warunki, w jakich przychodzi im pełnić służbę.
W Afganistanie problemami są żywność i woda wywołujące niepożądane skutki. Jednym z nich jest zakażenie krwi, co można stwierdzić dopiero po przeprowadzeniu specjalistycznych badań. Diagnostyka ogólna, jakiej BORowcy poddawani są po powrocie do Polski, nie jest w stanie wykryć ognisk infekcji. Można je zdiagnozować po przeprowadzeniu specjalistycznych badań. Funkcjonariusze BOR muszą za nie jednak sami płacić w prywatnych przychodniach.
Więcej - w "Naszym Dzienniku".

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Nasz Dziennik"/kl/dj

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)