Wskazano w nich wówczas prawdopodobne - a dziś wiadomo,
że prawdziwe - miejsca przetrzymywania porwanego oraz nazwiska sprawców. Gazeta zaznacza, że zostały one zbagatelizowane
przez prowadzącego postępowanie prokuratora rejonowego z Sierpca.
Prokurator nie poniósł żadnych konsekwencji, a utrzymywana na tej części dokumentów klauzula "tajne" chroni go przed postawieniem ewentualnych zarzutów.
Według informatorów "Naszego Dziennika", materiały operacyjne, o których mowa, to między innymi doniesienie, że na posesji, gdzie przetrzymywany był Olewnik, dzieje się coś podejrzanego. Ojciec zamordowanego podkreśla, że w aktach było kilka trafnych wskazówek.
Gazeta zaznacza, że gdyby prokurator nie zlekceważył tych danych, policja mogłaby znacznie wcześniej dotrzeć do sprawców i uratować Krzysztofa Olewnika.
Cały artykuł w "Naszym Dzienniku"
"Nasz Dziennik"/iar/kw/ łp