Gazeta zamieszcza zdjęcia brzozy, wykonane w grudniu zeszłego i w kwietniu bieżącego roku. Na drugim z nich widać cięcia na drzewie poniżej miejsca, w którym zostało złamane. "Nic z drzewa nie zostało odcięte. A może chodziło tylko o zaznaczenie czegoś? Albo o pobranie próbek?" - zastanawia się autor. Dodaje, że drzewo można traktować jako dowód w prowadzonym postępowaniu w sprawie katastrofy, a rosyjski kodeks karny przewiduje nawet 7 lat więzienia za fałszowanie dowodów.
Więcej na ten temat - w "Naszym Dzienniku".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Nasz Dziennik"/Siekaj/kry
wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.