Sam premier w rozmowie "Newsweekiem" tłumaczy, że takie otwarcie na młodych wynika z przekonania, że jest spora grupa ludzi oddanych, przygotowanych merytorycznie i sprawdzonych moralnie, którzy gotowi byli zamienić dużo lepiej płatne prace w strukturach unijnych na gorzej opłacane i bardziej niestabilne w rządzie czy w Sejmie. Podkreślił, ze największym atutem młodych ludzi jest to, że nie są uwikłani w przeszłość PRL-owską, nie mają też na sumieniu błędów założycielskich III RP.
"Newsweek"/orzechowska/pul