Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się wykreślić ten przepis z projektu nowelizacji ustawy antyalkoholowej, bo uznało, że nie ma możliwości skutecznego egzekwowania zakazu. A za jazdę pod wpływem alkoholu na nartach groziła grzywna do 2 i pół tysiąca złotych.
Jan Krzysztof naczelnik TOPR przyznaje, że od samego początku był przeciwnikiem wprowadzania kontrowersyjnego zakazu. W jego opinii istniejące przepisy ogólne, dotyczące spożywania w miejscach publicznych, są w pełni wystarczające, by wyeliminować pijanych narciarzy.
Tak naprawdę nie było wiadomo, kto miałby od narciarzy egzekwować trzeźwość na stokach. Na taki obowiązek nie zgadzali się ani ratownicy górscy ani właściciele wyciągów. A policja patroluje zimą jedynie kilka z wielu dziesiątków tras narciarskich.
Stąd i decyzja o wycofaniu tego zakazu. Nie zmienia to jednak obowiązujących przepisów, zgodnie z którymi narciarz szczególnie pod wpływem alkoholu jeśli spowoduje na trasie wypadek może być pociągnięty do odpowiedzialności cywilnej i karnej. A odszkodowania mogą sięgać dziesiątek tysięcy złotych.