Trybunał musi rozpatrzyć trzy skargi, złożone przez deputowanego bawarskiej CSU Petera Gauweilera, postkomunistyczną Lewicę i syna przywódcy nieudanego zamachu na Hitlera z 1944 roku, Franza Ludwika Schenka von Stauffenberga.
Ich zdaniem, Traktat Lizboński nadaje zbyt duże uprawnienia instytucjom europejskim kosztem parlamentów narodowych. Prawnik reprezentujący Gauweilera mówił, że wejście dokumentu w życie powiększy istniejący już w Unii deficyt demokracji. Szef Lewicy Oskar Lafontaine przekonywał, że Traktat narusza zapisane w niemieckiej konstytucji zasady państwa socjalnego.
Traktatu Lizbońskiego bronił przed trybunałem minister spraw zagranicznych. Frank-Walter Steinmeier powiedział, że traktat stanowi konieczną i konkretną odpowiedź na wyzwania, przed jakimi stoi Unia. A szef niemieckiego MSW Wolfgang Schäuble zapewniał, że dokument nie narusza suwerenności Niemiec.
Trybunał w Karlsruhe będzie jutro kontynuował rozprawę, a wyrok wyda za kilka miesięcy. Od decyzji trybunału prezydent Horst Köhler uzależnia podpisanie traktatu, przyjętego w zeszłym roku przez niemiecki parlament.