Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy orzekł między innymi, że załoga prezydenckiego Tupolewa, który rozbił się pod Smoleńskiem, była niewłaściwie przygotowana do lotu, piloci mieli znaczące braki w wyszkoleniu, a na dowódcę samolotu Tu-154M była wywierana presja psychiczna przez przełożonego. MAK uważa, że jedną z przyczyn katastrofy pod Smoleńskiem było zignorowanie przez załogę Tu-154M złych warunków pogodowych, o których byli ostrzegani, a niedostatki w infrastrukturze lotniska w Smoleńsku i nie najlepszy stan techniczny urządzeń rejestrujących na lotnisku nie były przyczyną katastrofy.
Paweł Deresz uważa, że takie ujęcie sprawy jest jednostronne i nieobiektywne. Dodaje, że potwierdziły się jego najgorsze przeczucia - strona rosyjska skupiła się wyłącznie na obciążaniu strony polskiej, nie potrafiąc uderzyć się w piersi.
"Przecież wiadomo, jak bardzo strona rosyjska jest również winna tej tragedii" - mówi Paweł Deresz. Podkreśla, że niezwykła była "arogancja czy wręcz bezczelność" Tatiany Anodiny w czasie prezentowania tego raportu.
Paweł Deresz podkreśla, że najbardziej zabolała go bezkrytyczność strony rosyjskiej. "To był suchy raport, który widział tylko jedną stronę tej tragedii" - mówi mąż zmarłej Jolanty Szymanek-Deresz.
Paweł Deresz uznaje za poważny błąd brak opisu w raporcie sytuacji w wieży na lotnisku w Smoleńsku. "Chciałbym się dowiedzieć co w tym czasie robili kontrolerzy, jak było rzeczywiście przygotowane lotniska, jakie były rozmowy pomiędzy wieżą, a dysponentami lotniska" - mówi Paweł Deresz.
Wdowiec domaga się zdecydowanej reakcję polskich władz. "Oczekuję powiedzenie , jeśli Rosjanie nie chcą nam sporządzić raportu z prawdziwego zdarzenia, zrobimy to sami" - mówi Paweł Deresz.
Jego zdaniem już najwyższy czas, by do grupy ekspertów badających tę tragedię dołączyć ekspertów międzynarodowych. Zarazem zdaniem wdowca ten raport może pogorszyć poprawiające się stosunki polsko-rosyjskie.
Informacyjna Agencja Radiowa