Stanowisko szefa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, zgodnie z niepisaną zasadą przypada od kilkudziesięciu lat Europie. Ale od pewnego czasu upominają się o nie kraje rozwijające się. Mówi się, że przyszedł czas na przedstawicieli Chin, czy Indii, ostatnio pada także nazwisko przedstawiciela Turcji. Innego zdania jest Komisja. "Jest naturalne, że Unia Europejska, będąca największym kontrybutorem w Międzynarodowym Funduszu Walutowym powinna uzgodnić silnego i kompetentnego kandydata" - podkreśliła rzeczniczka Komisji Pia Ahrenkilde Hansen.
Czy możliwy jest kandydat z Unii, ale spoza strefy euro? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi."Musimy pozwolić krajom członkowskim na konsultacje w tej sprawie i zobaczymy jaka kandydatura zostanie wyłoniona" - opowiada rzeczniczka.
Minister finansów Jacek Rostowski pytany przez Polskie Radio czy kandydat spoza strefy euro byłby do zaakceptowania odpowiedział, że nie ma powodów, by nim nie był. Podkreślił, że dla Polski ważne jest, żeby to był Europejczyk.
Podobnie w ostatnich dniach wypowiadali się przedstawiciele także pozostałych krajów członkowskich. Unia chce zatrzymać to stanowisko w związku z kryzysem w strefie euro i problemami Grecji, która wkrótce może potrzebować kolejnego zastrzyku finansowego. To właśnie Międzynarodowy Fundusz Walutowy składał się na wcześniejszą pożyczkę dla Grecji, później dla Irlandii i ostatnio dla Portugalii. Stąd komentarze, że osoba spoza Unii nie będzie tak wyczulona na jej problemy i może nie być tak chętna do wykładania kolejnych pieniędzy na stół.
W Brukseli wśród możliwych kandydatów na stanowisko szefa MFW wymienia się między innymi minister finansów Francji Christine Lagarde, którą niemiecka prasa nazwała niedawno "nadzieją Europy". Mówi się też, że dobrym kandydatem byłby ustępujący jesienią prezes Europejskiego Banku Centralnego Jean-Claude Trichet. "Wall Street Journal" napisał niedawno o Marku Belce, a polska prasa pisze też o Leszku Balcerowiczu.