Powiedział on , że po wpłynięciu takiego protestu , Komisja ma obowiązek się nim zająć i to uczyni. Komisja sprawdzi między innymi, czy Polska konsultowała budowę elektrowni z krajami sąsiadującymi , co nakazuje unijna dyrektywa.
50 tysięcy podpisów, zebrano w Niemczech pod protestem przeciwko budowie w Polsce elektrowni atomowych. Dokumenty złożono także w polskiej ambasadzie w Berlinie. Chodzi o postępowanie w sprawie strategicznej oceny oddziaływania na środowisko. Procedura ta daje sąsiadom Polski prawo do zgłaszania uwag i zastrzeżeń do naszego programu jądrowego.
W Niemczech zastrzeżeń nie brakuje. Szczególnie na wschodzie kraju. Mieszkańcy tłumaczą, że skutki ewentualnej awarii w polskiej elektrowni będą niebezpieczne także dla nich. Polski program atomowy krytykują też władze przygranicznych landów. Rząd Meklemburgii-Pomorza Przedniego niedawno określił program jako niepełny, niedbały i bagatelizujący zagrożenia. Wielu zwykłych Niemców nie może też zrozumieć, dlaczego Polska decyduje się energetykę atomową, w czasie gdy ich kraj zapowiedział jej wycofanie i przejście na energię słoneczną, wodną i wiatrową.
25 listopada ubiegłego roku, Polska Grupa Energetyczna ogłosiła listę możliwych lokalizacji elektrowni jądrowej. Są na niej Żarnowiec, Choczewo, Gąski - wszystkie trzy miejsca położone są nad Morzem Bałtyckim.Podawany przez PGE w listopadzie 2011 roku harmonogram prac prowadzących do uruchomienia pierwszej elektrowni jądrowej zakładał, że wiosną 2012 roku zaczną się specjalistyczne badania lokalizacji, w połowie 2012 roku nastąpi wybór inżyniera kontraktu, do końca 2013 roku nastąpi wybór ostatecznej lokalizacji elektrowni i właśnie wybór technologii. W 2016 roku grupa zacznie budowę i do końca 2020 roku uruchomi elektrownię.
IAR