Andrzej Lepper nie krył satysfakcji z wyroku. Odnosząc się jednak do części wyroku dotyczacej Łyżwińskiego mówił, że do sprawy nie zawahano się wykorzystać dobra małego dziecka Anety Krawczyk . "Piętno pozostanie na niej na długo" - dodał Andrzej Lepper. Andrzej Lepper podkreślił, że zarzut wobec niego nie został udowodniony i ma na to dowody. Szczegółów nie chciał ujawnić, bo obowiązuje go tajemnica procesu.
Pytany , czy będzie uczestniczył w ponownym procesie w Piotrkowie powiedział, że "nie ma wyboru", bo musi udowodnić swoją niewinność. Jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu Lepper mówił, że ma nadzieję, że sąd apelacyjny w Łodzi będzie obiektywny, czego - jak stwierdził - nie mógł powiedzieć o Sądzie Okręgowym w Piotrkowie.
W lutym ubiegłego roku Sąd w Piotrkowie Trybunalskim skazał Leppera na dwa lata i trzy miesiące więzienia, a Łyżwińskiego na pięć lat. Od wyroku odwołali się obrońcy oskarżonych, którzy domagali się uniewinnienia lub skierowania sprawy do ponownego rozpoznania.
Łyżwiński został oskarżony między innymi o zgwałcenie kobiety i wykorzystywanie seksualne działaczek Samoobrony, a Lepper - o żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek partii. Wanda Łyżwińska, małżonka skazanego byłego posła Samoobrony Stanisława Łyżwińskiego zapowiedziała, że wyrok zostanie zaskarżony do Trybunału w Strasburgu. Jej zdaniem seksafery nie było
Poseł PiS Arkadiusz Mularczyk uważa, że sprawa seksafery w Samoobronie to koniec partii politycznej Andrzeja Leppera. Pytany przez dziennikarzy o przyszłość polityczną Leppera polityk PiS podkreślił, że o tym zadecydowali już wcześniej wyborcy
Poseł PO Sławomir Neumann uważa, że seksafera w Samoobronie nie ma żadnego związku z działalnością polityczną Andrzeja Leppera, gdyż niezależnie od wyroków sądu nie wróci on już do wielkiej polityki.
