Kiedy w 2003 roku Stany Zjednoczone zaatakowały Irak, obiecywano, że po obaleniu reżimu Saddama Husajna w kraju zapanuje pokój i dobrobyt. Tymczasem po pięciu latach słaby iracki rząd wciąż nie radzi sobie z rebeliantami, a w kraju powszechne są bieda i frustracja.
Polska prowincja Kadisija i jej główne miasto Diwanija są w porównaniu z całym Irakiem oazami spokoju. Szef lokalnego Radia Diwanija Essa Kabi podkreśla w rozmowie z Polskim Radiem, że dobra sytuacja w mieście to w dużej mierze zasługa polskich żołnierzy. "Dzięki Polakom jest lepiej. Według statystyk opracowanych przez naszych żołnierzy, w ciągu roku Diwaniji nie było żadnego poważnego incydentu" - dodaje dziennikarz.
Podpułkownik Rafał Ostrowski, który kierował polską grupą bojową opowiada, że w styczniu, kiedy X zmiana przyjechała do Diwaniji, ludzie siedzieli w domach i bali się wychodzić na ulice. "Teraz ludzie siedzą w kawiarniach i restauracjach. W mieście toczy się normalne życie" - dodaje Ostrowski w rozmowie z Polskim Radiem.
W irackiej misji wzięło udział 15 tysięcy polskich żołnierzy. Według danych ministerstwa obrony narodowej, operacja kosztowała polskiego podatnika 870 milionów złotych.