piłka nożna - Mistrzostwa świata - Włochy
Pod wtorkowym zwycięstwie 2:1 nad Czechami na turyńskim Juventus Stadium "azzurri" mają już pewność udziału w brazylijskich mistrzostwach świata w przyszłym roku, mimo że kwalifikacje wciąż trwają.
Do końca eliminacji jeszcze dwa spotkania - w październiku z Danią i Armenią. Ale dla Włochów nie będą one ostatnią deską ratunku - są na pierwszym miejscu w grupie B z taką przewagą nad pozostałymi, że mogą spać spokojnie.
Mecz z Czechami wcale nie zaczął się dla nich najlepiej. Goście objęli prowadzenie w 19. minucie pierwszej połowy i gospodarzom dopiero pół godziny później udało się wyrównać. W 9. minucie drugiej połowy Włosi objęli prowadzenie po karnym strzelonym przez Mario Balotelli. "Super Mario" nie miał szczęścia - sprawozdawcy sprzeczają się, ilu bramek nie strzelił w tym spotkaniu: trzech, sześciu czy aż dziewięciu.
On sam wie, że zawiódł oczekiwania. Na te szczegóły nie zwraca już uwagi trener Cesare Prandelli: "Według mnie rozegraliśmy świetny mecz. Jestem bardzo zadowolony".
Komentatorzy przypominają, że Włosi jadą na mundial już po raz osiemnasty. Na poprzednie mistrzostwa świata w Brazylii, w 1950 roku, płynęli statkiem i trenowali na pokładzie. Legenda mówi, że więcej kosztowały piłki, które wylądowały w morzu, aniżeli sama podróż.
Naczelna Redakcja Sportowa PR / Marek Lehnert / d / dm / bk
