"Ten, kto instrumentalnie używa Imienia, idei oraz spuścizny twórczej Zbigniewa Herberta do realizacji własnych celów politycznych ten, moim zdaniem, dopuszcza się nadużycia, a przez to okazuje brak szacunku mojemu mężowi i jego twórczości." - napisała Katarzyna Herbert.
Zdaniem posłów Prawa i Sprawiedliwości wdowa po poecie oburza się niesłusznie. Wiceprezes PiS Beata Szydło zwróciła uwagę, że sama Katarzyna Herbert w swoim oświadczeniu pisze o tym, iż twórczość jej męża jest dobrem wspólnym. Według posłanki nie można dzielić literatury na tą, którą się cytuje i tą, której się nie cytuje. "Dobrze, że jest literatura i poezja, która się posługuje metaforą i świetnie opisuje różne zdarzenia, które opisane innymi słowami być może nie miałyby takiej znaczącej wymowy" - dodała Beata Szydło.
Według posła Marka Suskiego każdy, kto jest twórcą, daje swoją twórczość całej ludzkości i każdy cieszy się, że jego twórczość jest doceniana i cytowana.
Marek Suski dodał, że czasem jest tak, iż osoby bliskie lub sami twórcy mają poglądy polityczne i wtedy nie chcą, by inni korzystali z tej twórczości. Poseł zauważył, że dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu niektórzy podciągnęli się z literatury. W jego ocenie, protestowanie przeciwko nawiązaniu do utworu poety to lekka przesada.
Według posła Arkadiusza Mularczyka, komentarze po wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego zniekształciły w ostatnich dniach i obraz twórczości poety, i sens wystąpienia prezesa PiS. I właśnie to zdaniem posła mogło poruszyć wdowę. Mularczyk powiedział, że Zbigniew Herbert bardzo często w swojej poezji pisał o polityce, krytykował system komunistyczny i wypowiedziach publicznych odnosił się do sytuacji w kraju. Według posła Mularczyka nie doszło do nadużycia ze strony Jarosława Kaczyńskiego.
IAR