Kategorycznej odpowiedzi na list domaga się Prawo i Sprawiedliwość. W dokumencie, którego treść dotarła do mediów, czytamy, że "dostrzeganie oznak ludobójstwa...i zapominanie o czynie radzieckich żołnierzy, którzy wyzwalali Polskę i uratowali Polaków przed unicestwieniem, jest bluźnierstwem".
Polityk PiS i historyk Zbigniew Giżyński uważa, że podobne sformułowania najwyraźniej świadczą o tym, że członkowie komisji spraw zagranicznych federacji rosyjskiej nie bardzo znają historię. Historyk podkreślił, że Armia Czerwona weszła już na terytorium naszego państwa we wrześniu 1939 roku, co doprowadziło do unicestwienia kraju.
Z kolei wiceprzewodnicząca sejmowej komisji spraw zagranicznych Jolanta Szymanek-Deresz z SLD uważa, że mamy tu do czynienia z niepotrzebną eskalacją napięcia w stosunkach polsko-rosyjskich i w związku z czym należy zachować powściągliwość. Przypomniała tutaj chociażby działania rządu sprzed uroczystości 1 września, które prowadziły do tonowania napięcia.
Na razie nie wiadomo, czy list wystosowany przez Komitet do Spraw Międzynarodowych Dumy będzie jedyną reakcją na uchwałę polskiego Sejmu dotyczącą radzieckiej agresji. Niektórzy deputowani chcą udzielenia bardziej zdecydowanej odpowiedzi na dokument przygotowany przez polskich posłów. Decydujące będzie tu stanowisko największej frakcji parlamentarnej tworzonej przez prorządową partię Jedna Rosja.