Opinie uczestników sondażu podzielają politycy. Niektórzy z nich przyznają jednak, że w obecnej sytuacji trudno liczyć na jedność ludzi "Solidarności" sprzed 30 lat. Tak między innymi sądzi pełnomocnik rządu do spraw walki z korupcją, Julia Pitera. Jej zdaniem, to kwestia zaangażowania się związku w bieżącą politykę. Jak wyjaśnia minister, szereg ludzi, którzy byli członkami "Solidarności" - w tym ona sama - bardzo krytycznie podchodzi do obecnej atmosfery wokół Związku.
Szef klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak też uważa, że najbardziej pożądane byłoby wspólne uczestnictwo w obchodach wszystkich osób, uczestniczących 30 lat temu w ruchu "Solidarności". Dodaje jednak, że związkowcy mają prawo być rozczarowani obecną rzeczywistością i związkami Lecha Wałęsy z rządzącą Platformą Obywatelską. Zdaniem Błaszczaka, państwo nie zagwarantowało Związkowi realizacji postulatu godności ludzi pracy. Jako przykład podał upadłość Stoczni Szczecińskiej i Gdyńskiej i ówczesne zapowiedzi rządu, dotyczące inwestora. "Stocznie upadły, a ludzie stracili pracę" - skwitował polityk PiS.
Rozczarowany nieobecnością Lecha Wałęsy na wczorajszych uroczystościach w Szczecinie jest wiceszef klubu Lewicy, Marek Wikiński. Jego zdaniem w pewnych sytuacjach należy odrzucić wzajemne niechęci. "Są chwile szczególne, w których wszyscy powinni się wznieść ponad uprzedzenia i podziały" - podkreśla wiceprzewodniczący Wikiński.
Według szefa klubu Polskiego Stronnictwa Ludowego Stanisława Żelichowskiego, problem polega na tym, że po dawnej "Solidarności" jako wielkim ruchu społecznym pozostał tylko szyld. Dlatego też w przyszłości należy zastanowić się nad tym, czy święto 31 sierpnia nie powinno być bardziej państowe, niż związkowe.
Sondaż dla Polskiego Radia został przeprowadzony na grupie 1073 osób, reprezentatywnej dla ogółu Polaków. Błąd oszacowania wynosi 3 procent, a poziom ufności 0,95.