Według profesora Macieja Mrozowskiego, medioznawcy z Uniwersytetu Warszawskiego topniejąca prywatnośc osób publicznych to konsekwencja co najmniej trzech czynników. Po pierwsze próby zbudowania demokratycznego społeczeństwa otwartego. Po drugie - faktu, że od co najmniej 60-tych lat prywatność osób publicznych jest dla mediów atrakcyjnymm towarem i politycy o tym doskonale wiedzą. Po trzecie jest to konsekwencja rosnącej konkurencji.
Profesor Mrozowski podkreśla, że w Polsce Ludowej rządzący stanowili zamknięta grupę społeczną, dobieraną według ideologicznego klucza, o której życiu prywatnym krążyły jedynie przekazywane ustnie towarzyskie opowieści. Rządzący mieli natomiast monopol na ujawnianie prywatnych spraw społeczeństwa oraz na dowolne nimi manipulowanie.
Tygodnik podkreśla, że Trybunał Stanu orzekł, iż ani prawo do prywatności, ani prawo do informacji nie są wartością nadrzędną. Zasada ogólna jest nastepująca: im ważniejsza osoba w państwie, tym więcej o jej życiu prywatnym można dla społecznego bezpieczeństwa wiedzieć. Więcej na ten temat w "Polityce".
polityka/km/pul