Złożenie wizyty w Waszyngtonie, Chicago i w Teksasie to jeszcze nie polityka. Nawet jeśli pada ważna deklaracja, dotycząca wysłania polskich żołnierzy do Afganistanu - czytamy w tygodniku. Ostrowski dodaje, że polityka to nade wszystko sztuka odnoszenia wymiernych korzyści, a z tym - jak ocenia - "niestety, jest cienko".
Autor analizy pisze, powołując się między innymi na profesora Zbigniewa Brzezińskiego oraz amerykańskich komentatorów, że Polska jest trzeciorzędnym partnerem Ameryki. "Co można zrobić, by Polska zajęła w polityce Waszyngtonu wyższa lokatę? Ano, po prostu, więcej znaczyć w Europie" - czytamy w artykule.
Wymieniając polskie błędy Marek Ostrowski wskazuje między innymi na brak tłumaczenia się rządu przed społeczeństwem w sprawie wysłania wojsk do Afganistanu. Zwraca też uwagę na brak konkretów w sprawie projektu budowy rurociągów z Azji Środkowej z ominięciem Rosji. Publicysta zarzuca też premierowi, że nie odbył z Condoleezzą Rice rozmów w sprawie tarczy antyrakietowej. Argumentuje słowami, że "to śmieszne, żeby Moskwa - z amerykańskiego powodu - robiła sobie z Polski chłopca do bicia".
Analiza Marka Ostrowskiego po wizycie Jarosława Kaczyńskiego w Stanach Zjednoczonych - w "Polityce".
"Polityka"/jędras/dabr