Nasi deputowani są zgodni, że ta groźba nie dotyczy Polski, bo prezydent Lech Kaczyński deklarował, że podpisze dokument jeśli w październikowym referendum zaakceptują go Irlandczycy. Marek Migalski z PiS-u podkreśla jednak, że takie uwagi są niestosowne. "Byłoby to dosyć mało europejskie, gdyby tego typu dyktat był traktowany poważanie" - dodał. To nie jest ani dyktat ani kara, ale słuszna opinia - komentuje Róża Thun z Platformy Obywatelskiej. "Jeżeli ktoś nie angażuje się w reformowanie i usprawnianie Unii Europejskiej to może nie chce uczestniczyć też w decyzjach" - dodała. Wojciech Olejniczak z SLD nie boi się utraty komisarza, ale uważa, że prezydent Kaczyński źle robi odwlekając decyzję w sprawie podpisania traktatu "Tracimy w oczach Europejczyków i tracimy politycznie" - dodał. Wydaje się, że groźba Josepha Daula nie była kierowana do Polski, ale do Czech, gdzie prezydent Vaclav Klaus jest zdeklarowanym przeciwnikiem traktatu i nie zamierza na razie go podpisywać.