Gazeta pisze, że takie oskarżenia postawił emerytowany wojskowy Lawrence Wilkerson, były szef sztabu generała Powella, w czasie gdy ten kierował Departamentem Stanu. Jego zdaniem byli wiceprezydent Dick Cheney i sekretarz obrony Donald Rumsfeld wiedzieli, że w 2002 r. większość z 742 więźniów przetrzymywanych w Guantánamo była niewinna, ale utrzymywali, że "ich zwolnienie jest politycznie niemożliwe".
Generał Powell, który w 2005 roku na własną prośbę odszedł z administracji Busha, ma popierać oświadczenie pułkownika Wilkersona. Wilkerson utrzymuje, że zdecydowana większość więźniów przed aresztowaniem nigdy w życiu nie widziała amerykańskiego żołnierza. Zaznaczył, że wielu trafiło do więzienia na skutek donosów ze strony Afgańczyków i Pakistańczyków, którym za taką współpracę wypłacano po 5 tysięcy dolarów.
Obrońcy Guantanamo utrzymują, że więźniów zaczęto zwalniać już we wrześniu 2002 roku, dziewięć miesięcy po tym, jak do amerykańskiej bazy wojskowej na Kubie trafili pierwsi zatrzymani. Zanim Bush zakończył urzędowanie, uwolniono ponad 530 przetrzymywanych.
Informacyjna Agencja Radiowa/Polska/łp/jp