Do wypadku doszło około stu metrów za stacją Korzybie w kierunku Miastka - powiedział jeden z pasażerów pociągu Słupsk-Szczecinek.
Najciężej ranni zostali kierowniczka składu oraz jeden z mężczyzn, którego z zakleszczonego wagonu wyjęli strażacy - powiedział zastępca komendanta straży pożarnej w Słupsku Grzegorz Ferlin. Ranni trafili do szpitali w Słupsku, Miastku i Bytowie.
Specjalna komisja, prokuratura i policja rozpoczęły badanie przyczyn wypadku. Jeden z pasażerów pociągu relacji Słupsk-Szczecinek powiedział reporterowi Radia Gdańsk, że - jego zdaniem - przyczyną mogło być opóźnienie składu.."Pociągi miały się mijać wcześniej, w Kępicach, ale z powodu zwłoki do mijanki mogło dojść dopiero w Korzybiu. Pociąg, którym jechałem, zamiast poczekać ruszył. Na zakręcie składy mogły się nie widzieć. I dlatego się zderzyły - relacjonował pasażer.
Wersję tę potwierdza Zbigniew Żmuda z sekcji ekspolatacji PKP w Słupsku. "Być może jeden z pociągów wjechał na tor, a powinien poczekać". Na tej linii pociągi same sobie przestawiają rozjazdy - dodaje. Być może urządzenia nie zadziałały i doszło do kolizji. Nie powinno tego być, jeden pociąg powinien był poczekać" - stwierdził Żmuda .
Linia kolejowa Słupsk-Miastko jest zablokowana. Na miejsce wypadku ( godz.16.00) dotrzeć ma specjalny dźwig ze Stargardu Szczecińskiego, który ma usunąć rozbite składy.
Na razie linia kolejowa jest zablokowana. Pociągi relacji Słupsk-Poznań są kierowane objazdem przez Koszalin.