Jako pierwsi akcję protestacyjną zaczęli kolejarze. Zdaniem związkowców, ruch pociągów został niemal całkowicie zatrzymany w całym kraju. Od godziny 6.00 do 10.00 - czyli w godzinach porannego szczytu, nie kursowało metro w Lizbonie. Pasażerowie natknęli się na zamknięte stacje, nie zapewniono też transportu zastępczego. Przed południem sytuacja na kolei i w metrze zaczęła powoli wracać do normy. Akcję protestacyjną rozpoczęły natomiast spółki odpowiedzialne za transport autobusowy oraz Transtejo (czyt. transteżo) i Softlusa, zarządzające barkami na Tagu. Paraliż w godzinach popołudniowego szczytu dotknie przede wszystkim mieszkańców lewego brzegu rzeki, którzy codziennie łodziami wracają do domu.
To kolejny w tym roku strajk pracowników transportu publicznego, którzy sprzeciwiają się obniżkom płac, oszczędnościom i zwolnieniom. Zapowiadane cięcia mogą dotknąć nawet miliona pasażerów. Metro, autobusy i tramwaje w Lizbonie mają kursować rzadziej i krócej. Od nowego roku stołeczne linie kolejki podziemnej prawdopodobnie będą jeździły tylko do g.23.00, a nie jak obecnie do 1.00 w nocy. Zlikwidowana ma być część linii autobusowych, w tym linie nocne, a pozostałe będą kursować rzadziej.
Informacyjna Agencja Radiowa