Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Powódź - sytuacja - 13:00

0
Podziel się:

W większości kraju opada poziom rzek po ubiegłotygodniowej powodzi. Trudne warunki są jeszcze na Warcie oraz na Wiśle w kujawsko-pomorskim. Po raz pierwszy pojawiają się obawy o zagrożenie epidemiologiczne.

ęłęóNa terenach dotkniętych powodzią obserwuje się spadki poziomu wody - poinformował Rafał Bąkowski z Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Polska znajduje się w większości pod wpływem niżu znad Rosji, który spowoduje opady od 2 do 5 milimetrów na metr kwadratowy na zachodzie i południu kraju. W środkowej części kraju spaść może około 10 milimetrów. Główny synoptyk IMGW ocenia jednak, że nie wpłynie to znacząco na stan wód. Jak wyjaśnił, będzie jedynie utrudnieniem dla ekip usuwających szkody.
Kulminacja fali powodziowej na Wiśle spływa obecnie do Bałtyku. Stan wody na Wiśle w Warszawie wynosi 650 centymetrów. Najtrudniej jest w Tczewie, tam stan alarmowy przekroczony jest o 200 centymetrów.

Minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller podkreślił, że nie otrzymał od wojewodów żadnego sygnału, by na zniszczonych powodzią terenach, istniało zagrożenie zatruciami pokarmowymi lub innymi zjawiskami chorobotwórczymi. Służby sanitarne sprawdzają jednak, czy jest gdzieś zagrożenie epidemiologiczne. Badają też czystość wody pitnej dostarczanej powodzianom.

Rozpoczęto też odpompowywanie wody powodziowej i czyszczenie zalanych studni. Minister dodał, że konieczny jest pośpiech, gdyż im dłużej będzie się zwlekać z oczyszczeniem studni, tym większe może występować zagrożenie dla zdrowia.

Jerzy Miller podkreślił, że w ciągu 24 godzin praktycznie nie było opadów, a wały przeciwpowodziowe - choć mocno nasiąknięte - nie zostały przerwane.

Czoło fali powodziowej na Wiśle wpływa do Bałtyku, a na Odrze fala powodziowa znajduje się w okolicach Zielonej Góry. Minister powiedział, że fala zbliża się do granicy niemieckiej, a nasze służby współpracują ze służbami ratunkowymi naszych sąsiadów.

Szef MSWiA prosił o zachowanie czujności w rejonie namokniętych wałów. Zapewnił też, że domy zalane przez powódź są cały czas chronione przez policję. Jerzy Miller prosił powodzian, którzy chcą wrócić do swych gospodarstw, o szczególną cierpliwość.

Rolnicy poszkodowani w wyniku powodzi otrzymają pomoc bezpośrednią w wysokości od 2 do 4 tysięcy złotych w zależności od wielkości gospodarstwa. Według pierwszych szacunków, straty mogło ponieść 50 tysięcy rolników.

Minister rolnictwa Marek Sawicki zaznaczył, że wysłano do Brukseli wniosek o wyrażenie zgody na pomoc finansową. W przyszłym tygodniu program pomocy ma zaakceptować rząd.

Minister Sawicki zaznaczył, że możliwe jest też rozłożenie na raty lub umorzenie składek na KRUS oraz czynszów dzierżawnych płaconych do Agencji Nieruchomości Rolnych.

Jego zdaniem, właściciele gospodarstw będą mogli otrzymać też pomoc rzeczową taką jak ziarno czy mleko w proszku, ale to dopiero po oszacowaniu strat.

W przyszłym tygodniu rząd ma ostatecznie zdecydować, jaką pomoc dostaną przedsiębiorcy poszkodowani w powodzi. Wczoraj rząd postanowił, że na odbudowę domu każda rodzina może otrzymać 100 tysięcy złotych.

Na terenach województwa lubelskiego, które zalała fala powodziowa, w tym w gminie Wilków, nie zanotowano jak dotąd przypadków pojawiania się schorzeń przewodu pokarmowego o charakterze epidemiologicznym. Mieszkańcy przestrzegają zaleceń służb sanitarnych, które na bieżąco monitorują sytuację, kontrolują żywność i wodę, ale też rozdają ulotki o zasadach bezpieczeństwa.

Największe zagrożenie epidemiologiczne może wystąpić kiedy woda opadnie. Wojewódzki Inspektor Sanitarny przygotował z Wojewódzkim Lekarzem Weterynarii wspólne procedury postępowania przy zbieraniu i utylizacji padłych zwierząt z zalanych terenów, by zminimalizować ryzyko powstania zagrożeń dla ludności.

Woda w zalanym przez Wisłę Dobrzykowie koło Płocka powoli opada. Mieszkańcy zalanych terenów będą mogli powrócić do swoich domów za kilka dni.

Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski poinformował, że na zalanym obszarze nadal trwa ewakuacja zwierząt hodowlanych. Zapewnił też, że na terenach objętych powodzią nie dochodzi do kradzieży. Tam, gdzie woda zmusiła mieszkańców do ewakuacji, bezpieczeństwa ich majątku pilnują patrole policji. Wojewoda zapewnił, że nie spotkał się jeszcze z przypadkiem, by schwytano kogoś na gorącym uczynku. Nie ma też informacji o kradzieżach w opuszczonych domach.

Jacek Kozłowski powiedział, że zalane tereny koło Dobrzykowa zostały skażone epidemiologicznie. Gdy woda opadnie, rozpocznie się odkażanie. Władze lokalne przygotowują się do tej akcji. Na razie największym wyzwaniem będzie zapewnienie czystej wody na tym terenie. Chodzi nie tylko o wodę do picia, ale także wodę wykorzystywaną do celów gospodarskich. Wojewoda zaapelował również do wszystkich, którzy mieli styczność z brudną wodą, o zaszczepienie się przeciwko tężcowi.

  1. strażaków walczy aby nie doszło do przecieku wału przeciwpowodziowego w gminie Dragacz w kujawsko-pomorskim. Uszkodzony jest wał nad Wisłą między Zajączkowem a Lubieniem. Co kilka minut dojeżdżają kolejne jednostki strażaków-ochotników. Najgorsza sytuacja panuje w Wielkim Lubieniu, gdzie wypłukiwany jest piasek z wału.

Strażacy kładą worki z piaskiem i dodatkowo na odcinku 50. metrów geowłókninę uszczelniającą. Ciężarówki dowożą worki z piaskiem, ułożono ich już kilkadziesiąt tysięcy. 20 kilometrów wałów w okolicach Świecia nad Wisłą jest nasiąkniętych wodą.

Według lokalnych władz sytuacja jest pod kontrolą, jednak jeszcze dzisiaj do akcji przystąpi wojsko, które zastąpi strażaków. Gdyby wał został przerwany, będzie trzeba ewakuować dwa tysiące osób. Wójt gminy Dragacz wydał na razie zarządzenie o przygotowaniach do ewakuacji.

Fala kulminacyjna na Wiśle, która przechodzi przez Pomorze bez przeszkód spływa do Bałtyku. W nocy nigdzie nie zauważono żadnych zagrożeń. Woda nie przecieka przez wały. Poziom wody nie wzrasta, zauważa się już powolne spadki-poinformował Radio Gdańsk Rafał Grzeszkiewicz z Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Pomorskiego. W Tczewie od północy spada poziom Wisły - obecnie wynosi 1016 centymetrów.

Na Pomorzu nigdzie nie doszło do ewakuacji mieszkańców. Wczoraj w ciągu dnia stwierdzono jedynie przesiąkanie wałów w w Lisewie powiecie tczewskim, w Piekle i Białej Górze w powiecie sztumskim oraz w Rusinowie, Janowie i Grabowie w powiecie kwidzyńskim. Wszędzie tam sytuacja jest opanowana.

W Wielkopolsce rzeki Prosna i Warta zagrażają gminie Żerków w powiecie jarocińskim. Mieszkańcy i strażacy od piątku umacniają wały przeciwpowodziowe.

Najbardziej zagrożony fragment wałów to okolice wsi Chwałów. Od zeszłego tygodnia setki osób umacniają tam wały. Dziś worki z piaskiem układało 200 osób - żołnierzy, strażaków i mieszkańców.

Poziom wody nie wzrasta, choć delikatnie podniósł się przy ujściu do Warty. To skutek ogromnego zrzutu wody ze zbiornika Jeziorsko. Cały czas realne jest cofnięcie się Prosny. Takiej cofki spodziewają się mieszkańcy. Gdyby woda wzrosła o kolejne kilkanaście centymetrów, konieczna byłaby ewakuacja czterech wsi położonych najbliżej rzeki.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)