Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prasa o abp. Wielgusie

0
Podziel się:

7. stycznia przejdzie do historii Kościoła katolickiego w Polsce i w świecie - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Stała się rzecz niebywała: biskup objął rządy w jednej z najważniejszych diecezji w Polsce i pewnie w świecie, po czym nie minęły dwa dni i został przez Stolicę Apostolską odwołany; mimo iż przedtem - gdy był obiektem ostrych krytyk - ta sama instytucja zapewniała, że ma do niego pełne zaufanie.

Co najgorsze - pisze w komentarzu gazety Jan Turnau - na wczorajszej mszy w katedrze widać było wyraźnie, że papież nie jest autorytetem dla katolików deklarujących przecież gromko prawowierność. Bronili arcybiskupa przeciw papieżowi. Homilia prymasa Glempa, bardzo w tej sprawie niejednoznaczna, nie uciszyła awantury, która - by użyć słów Ewangelii - uczyniła ze świątyni jaskinię zbójców. I to niestety z winy obu stron - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Trzeba jednak cieszyć się, że decyzja kościelna wreszcie zapadła - i że została podjęta zgodnie z odczuciami dużej części społeczeństwa. Także pozakościelnego. A dla wielu ludzi spoza tej społeczności Kościół katolicki jest instytucją bardzo ważną i jej zachowania są sprawą publiczną - konkluduje autor.

Polski Kościół nie potrafił poradzić sobie ze sprawą arcybiskupa Wielgusa. Zamiast potępić zdradę, niektórzy biskupi duchowni i katoliccy publicyści miotali gromy na głowy tych, którzy odważyli się niewygodną prawdę ujawniać; zamiast odrzucić pokrętne tłumaczenia, woleli piętnować tych, którzy dociekali prawdy - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Wmawiano wiernym, że buta to pokora, a skrucha to wymuszone przez opinię publiczną wyznanie. Męczennikiem miał okazać się ten, kto przestraszył się wrzasku ubeka.
Obdarzeni co bardziej błyskotliwym umysłem księża dowodzili, że nie wiadomo, co znaczy współpraca, że podpisanie zobowiązania do niczego nie zobowiązuje, a tajne spotkania z esbekami i pisane dla nich raporty były częścią chwalebnej działalności niepodległościowej. Nie było w ciągu tych kilku dni takiego słowa, którego sens nie zostałby wywrócony na nice - pisze w "Rzeczpospolitej" Paweł Lisicki.
Decyzja Rzymu oznacza zatem przede wszystkim wielkie zwycięstwo sumienia. Nie konczy jednak kryzysu, pozwala natomiast z nadzieją spojrzeć w przyszłość. Benedykt XVI pokazał wyraźnie, że na wysokich stanowiskach kościelnych nie będzie tolerował osób uwikłanych we współpracę z komunistycznymi tajnymi służbami.

Kilka minut przed ingresem, gdy usłyszeliśmy o dymisji arcybiskupa Wielgusa, wydawało się, że w ostatniej chwili Kościół potrafi naprawić własny błąd. Ale pół godziny później, po homilii prymasa, nie można było mieć złudzeń. Prymas stanął przed wiernymi, aby im jasno powiedzieć - gdyby to zależało ode mnie, Wielgus pozostałby arcybiskupem - pisze w komentarzu redaktor naczelny "Dziennika" Robert Krasowski.
Prymas odrzucił wszystkie zarzuty. Przedstawił Wielgusa jako ofiarę napaści, osobę niewinną, zaszczutą. Nawet nie wspomniał, że arcybiskup do ostatniej chwili kłamał. Dziennik pisze, że mszę w katedrze zorganizowano jako manifestację lojalności wobec Wielgusa. Zobaczyliśmy wielkie przedstawienie, w którym centralne miejsce zajmował biskup agent - czytamy w gazecie.
Czemu prymas,człowiek wielkich zasług wikła się w pokrętną obronę Wielgusa? Wbrew prawdzie i wbrew papieżowi? Otóż całą tę apologię arcybiskupa agenta, w którą prymas zapewne sam nie wierzy, trzeba czytać jako sygnał. Jako otwartą deklarację, że polski Kościół nigdy nie zgodzi się na lustrację - pisze "Dziennik".

Biskup Stanisław Wielgus nie będzie arcypasterzem archidiecezji warszawskiej. Zrezygnował. Nie pod wpływem aroganckich tekstów niektórych dziennikarzy, strojących się w piórka zatroskanych kondycją Kościoła wiernych. Nie pod wpływem sugestii tchórzliwych polityków, którzy wielokrotnie korzystali z parasola ochronnego Kościoła, a teraz zamiast przy nim mężnie stać w godzinie próby, tchórzliwie zrejterowali. Biskup Stanisław zrezygnował, gdyż prawdziwie leży mu na sercu dobro tegoż Kościoła i jego wiernych - pisze "Nasz Dziennik".
Autorka komentarza Katarzyna Popławska-Orłowska dodaje, że to rzadko spotykany akt odwagi cywilnej, pokory i miłosierdzia zarazem. Żeby nie było wątpliwości: tych cech zdecydowanie zabrakło dziennikarzom i środowiskom, które w tygodniu poprzedzającym ingres urządziły prawdziwy seans nienawiści pod adresem biskupa.
Nie wiemy, czy to zwykła głupota, czy zła wola - pisze gazeta. Jedno jest pewne. Ta sama koteria, która była bezlitosna dla pokornego sługi Chrystusa, wykazała się daleko posuniętą wyrozumiałością dla swojego środowiska.
Aż chce się rzec: "Lekarzu, lecz się sam". Niech dziennikarze, politycy, adwokaci, etc. oczyszczą najpierw swoje środowiska, zamiast żerować na ofiarnej postawie ludzi Kościoła, który złożył w komunizmie największą daninę krwi - czytamy w "Naszym Dzienniku".

Redaktor naczelny "Trybuny" Marek Barański zauważa, że nie będzie już takiego Kościoła jak za czasów Jana Pawła II.
"Zostań z nami!" - wołał lud ęłęóna wieść o tym, że arcybiskup Wielgus rezygnuje. Ten okrzyk wznoszono za każdym razem, gdy Jan Paweł II odjeżdżał do Rzymu. "Zostań z nami!", wykrzykiwane w katedrze świętego Jana, było więc wołaniem za Kościołem takim, jakim on był podczas pontyfikatu papieża z Krakowa - zjednoczony, wielki, dostojny, świadom potęgi, jaką pasterzom dawało poczucie panowania nad milionową owczarnią - czytamy w "Trybunie".
Otóż tamtego Kościoła już nie będzie. Bez Jana Pawła II przetrwał niecałe dwa lata. Wstrząsnęło nim budowanie IV RP. Kościół przecież - poprzez konkordat i konstytucję - współtworzył III RP. I jak ona wyrasta z okrągłostołowego kompromisu, który polegał na zbudowaniu pomostu między Polską Ludową a Polską w pełni demokratyczną.
Autor komentarza w "Trybunie" pisze, że Kościół po Wojtyle przegrał sromotnie z IV RP. Tak właśnie! Lustracja jest bowiem filarem IV RP. W następnym etapie będzie się z życia publicznego eliminowało już nie tylko tych, którzy czynnie wspierali PRL, ale wszystkich, którzy wtedy po prostu byli. Teraz teczki, za chwilę metryki...

IAR zbiorcza/chojecki/dabr

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)